11 listopada można obchodzić na różne sposoby. Nasza redakcja proponuje aby osoby znane z udziału w życiu społecznym podzieliły się swoimi poglądami na ten temat.

Jako trzeci na naszą propozycję odpowiedział był wieloletni dziennikarz mediów lokalnych i krajowych, a obecnie doradca firm w zakresie komunikacji i transformacji energetycznej, rzecznik wodociągów zachodniopomorskich Pan Łukasz Szeląg.

 

11 to Święto Niepodległości Polski. Trudne losy Polaków i ich Państwa, często są przyczyną do dyskusji co – jako Naród – zrobiliśmy dobrze a co źle?  Czy jako Naród potrafimy jednoczyć jedynie się, gdy w grę wchodzi walka o Polskość. Pozostaje tylko pytanie:  czym ta Polskość dla nas JEST … Czy jak pokazuje doświadczenie ostatnich lat spór, o to jak ją rozumiemy sprawia, że tracimy z oczu to, co nas łączy ciążąc ku temu, co nas dzieli!? A o to czym Ona jest walczymy też nieprzerwanie między sobą?!

Ja poddaję dziś pod dyskusję to czy – jako Polacy – potrafimy się cieszyć z naszej niepodległości? Temat jest trudniejszy dla mieszkańców tzw. Ziem Odzyskanych lub przyłączonych do Polski w 1945 roku. Zależy to również od zwolenników danej wersji tzw. prawdy historycznej, która zawsze jest poddawana licznym interpretacjom. Tę zaś wyznaczają intencje dziejopisów analizujących wydarzenia z jakiejś perspektywy, w jakimś kontekście, posiadając własne lub cudze przekonania.

Historia nie jest czarno – biała.

Przypomnijmy, że w 1945 roku toczyły się dyskusje czy Uznam będzie należał do Polski, czy cały Szczecin będzie w Polsce czy będzie podzielony wzdłuż Odry? Warto przypomnieć, że w Zielonej Górze, całkiem niedawno, burmistrzem miasta był niemiecki komunista po 1945 roku. Pokolenie 40 czy 50 latków pamięta, że na tych ziemiach żyliśmy w niepokoju, szczególnie w czasie przemian w Niemczech w 1989 roku. Czy lubuskie, czy zachodniopomorskie ziemie będą dalej w Polsce? Wiele osób cały czas, czuło presję powrotu dawnych niemieckich mieszkańców tych ziem, choć przez setki lat byli tu oni kolonistami.

To wszystko powoduje, że powinniśmy na nowo otworzyć dyskusję o obchodach Święta Niepodległości na Pomorzu Zachodnim, czy w innych „naszych małych ojczyznach”. Musimy pamiętać o przeszłości tych ziem i mieszkańcach sprzed 1945 roku, ale widząc też na to, co zrobili i jacy byli nasi pionierzy, gdy tu przyjechali. Musieli oni odbudować miasta, wysyłać cegły i sprzęty do odbudowy stolicy Polski Warszawy (w czasie dyskusji o własności mieszkań w Warszawie zapomniany wątek kto odbudowywał budynki?) . Kolejarze odbudowywali tory kolejowe zniszczone przez działania Niemców i Sowietów, którzy wywozili co mogli jako zdobycz wojenną do siebie, bądź niszczyli tylko po to, by zniszczyć. Leśnicy z narażeniem życia sadzili lasy na terenach często pełnych min i niewybuchów.

Takim przykładem jest rozebrana linia kolejowa z Kamienia Pomorskiego do Trzebiatowa. (Korzystając z okazji polecam zwiedzanie muzeum kolejnictwa w Gryficach pokazujące historię największej sieci kolei wąskotorowych w Europie).

Pamiętajmy i edukujemy młode pokolenia o bitwie pod Cedynią … jeszcze z udziałem Mieszka I – twórcy Państwa Polskiego, walkach pod Gryficki w okolicach Niedźwiedzisk, o starciu żołnierzy polskich o Kołobrzeg czy w okolicach Odry. Nasi dziadkowie i pradziadkowie walczyli o Polskę i nie miało znaczenia, którędy szli na Berlin wypędzając niemieckie wojska, które napadły na Polskę, na naszą Ojczyznę, oraz  inne kraje Europy. Polacy walczyli – zawsze o wolność – we wszystkich armiach świata.

Dobry przykład, jak można prezentować dorobek dziejów oraz historię naszych ziem, odnajdujemy na Wolnie, który powinien być inspiracją pod tym względem dla innych polskich miast. Na uwagę zasługuje również muzeum w Gozdowicach, muzealna placówka wojskowa w Koszalinie, muzeum techniki w Szczecinie czy wspomniane już muzeum kolejnictwa w Gryficach.

Święto Niepodległości to czas podsumowań. Pokolenie dzisiejszych 40 czy 50 latków pamiętają czas końca lat 80 minionego wieku. Pamiętamy też plan Balcerowicza (czy był potrzebny?) drastyczny dla Ziem Zachodnich. Zlikwidowane PGR-y w trybie szybkim doprowadziły do upadku firm z sektora rolno – spożywczego. W Gryficach, Kamieniu Pomorskim, Chojnie, Stargardzie czy Łobzie ludzie masowo tracili pracę jak w łańcuchu naczyń połączonych. Bezrobocie ponad 30 procent, rodziny żyjące w rozłące przez wyjazdy do pracy za granicę, samobójstwa, brak możliwości edukacji dzieci czy studiowania młodzieży z małych miast w dużych ośrodkach. Ktoś w Warszawie stwierdził, że pracownik PGR -u będzie rolnikiem i będzie prowadził gospodarstwo rolne. Takie obostrzenia nie dotknęły wtedy górników.

Mieliśmy to szczęście, że mamy dostęp do morza i sytuację ratował szybki rozwój turystyki.

Też jestem mieszkańcem Pomorza Zachodniego wywodzącym się z małego miasteczka – z Gryfic. Moi rodzice przyjechali tu z Kujaw. Miasteczka jakich wiele, które przez lata były zapomniane przez dygnitarzy w Warszawie i czasami chyba, też przez Pana Boga. Jestem dumny z miejsca „prowincjonalnego” skąd pochodzę, gdyż ono mnie ukształtowało tak, że każdego dnia musimy walczyć o kolejny lepszy dzień. Inaczej nie miałbym okazji już jako nastolatek pracować w lokalnych a później krajowych mediach jako dziennikarz (Kuriera Szczecińskiego, Polskiego Radia, TVNu czy Polsatu).

Dzisiaj, przy obchodach Święta 11. Listopada, daty tak ważnej dla każdego Polaka apeluję by przez pamięć historyczną dyskutować i działać jednak na rzecz przyszłości. Obserwować i działać, wykorzystując nowe technologie i innowacyjne rozwiązania, które dają szansę na rozwój każdego miejsca w Polsce. Twórzmy nową dobrą markę POLSKA dla nas i dla naszych dzieci oraz z myślą o seniorach. Cieszmy się z naszej niepodległości.

Każdy polityk mówi o zrównoważonym rozwoju – niech więc się stanie:)

Łukasz Piotr Szeląg

 

Dziko dziki Zachód w Cedyni

 

Dodaj komentarz