Zaczynamy zapowiadany nowy cykl artykułów, wywiady z osobami związanymi z Orłem. Na pierwszy ogień wywiad z grającym trenerem: Wojtek Borek.

Miłej lektury!

Paweł Nowakowski: Jak oceniasz okres przygotowawczy i wyniki sparingów?

Wojtek Borek: W okresie przygotowawczym nie mieliśmy dużego pola do popisu ze względu na brak boiska. Trenowaliśmy głównie wytrzymałość, siłę, dynamikę, szybkość i skoczność, ale brakowało tu treningów z piłką, na nawierzchni zbliżonej do tej na której rozgrywa się mecze piłkarskie. Nie mówię już o murawie, bo wiadomo, że pora roku nie pozwala na to.
Jeżeli chodzi o mecze kontrolne to cieszę się, że nie przyniosły nam groźnych kontuzji i pozwoliły spozycjonować zawodników przed rundą rewanżową.

P.N.: Okienko transferowe, czy jesteś zadowolony z ruchów transferowych w drużynie, pomimo, że 2 zawodników odeszło?

W.B.: Tak jestem zadowolony, ponieważ to wartościowi zawodnicy, którzy pomogą na pewno swoimi umiejętnościami drużynie. Dwa, że jeden z nich jest jeszcze w wieku młodzieżowca, który był nam niezbędny.

P.N.: Jak oceniasz kadrę na rundę wiosenną, jakieś problemy kadrowe?

W.B.: Trzon drużyny jest praktycznie nietknięty, to dobrze. Jest tutaj paru zawodników którzy spokojnie pograliby jeszcze ligę, albo dwie wyżej. Ale niestety brak czasu na systematyczne trenowanie i długie weekendowe wyjazdy sprawia, że szukają drużyny w pobliżu, w niższych klasach rozgrywkowych. Chorujemy także na brak drugiego bramkarza, ale pracujemy nad tym.

 

P.N.: Jakie cele na rundę wiosenną stawiasz przed zespołem?

W.B.: Celuje się zawsze wysoko. Ale ja lubię tak po cichu i skromnie, mniej powiedzieć tutaj, a więcej zrobić z chłopakami na boisku. Ważne, żeby była radość z tego co się robi, a piłka nożna daje radość. Nie lubię liczyć punktów.

P.N.: Jak oceniasz pierwszy mecz o punkty, zaległe spotkanie z rundy jesiennej – zremisowane z Pomorzaninem Sławoborze?

W.B.: Mecz w naszym wykonaniu nie był najlepszy. Moim zdaniem brakowało nam obycia z piłką, co przekładało się z każdą następną minutą na brak pewności. Kadra na mecz była mocno okrojona. Ten mecz mogliśmy wygrać, ale też przegrać. Ale trzeba szanować punkt gdzie nie zawsze po słabszym meczu udaje się go zdobyć.

P.N.: A teraz trochę wspomnień. Jesteś już trenerem drużyny Orła ponad 2 lata, grasz od ponad 2.5 roku. Jak zmieniło się Twoje zdanie na temat klubu od czasu dołączenia do Orła? Z jakim nastawieniem rozpoczynałeś przygodę w Łożnicy?

W.B.: Zdanie na temat klubu nie zmieniło się. Znałem po części charakterystykę tego klub i większość ludzi, którzy tu grają to koledzy z którymi grało się w młodszych latach. Zbytnio mnie to nie zaskoczyło, potrafię się aklimatyzować w grupie.

P.N.: Jakie widzisz różnicę po 2 latach prowadzenia zespołu, co udało Ci się zmienić na plus?

W.B.: Myślę, że od przybycia poprawiła się komunikacja na i poza boiskiem, a także dyscyplina. Chociaż nie jest idealnie. Wiem, że zachowania niektórych zawodników już nie zmienię. Takie charaktery…

P.N.: Jak oceniasz atmosferę w klubie, współpracę z zarządem, to jak klub się rozwija na przestrzeni ostatnich lat?

W.B.: ŁOŹNICA=ATMOSFERA. Tutaj jest specyficzny i miły klimat, dużo osób o tym wie. Gramy razem, trenujemy razem, przegrywamy i wygrywamy razem ,ale też bawimy się razem. Jeżeli chodzi o zarząd to czapki z głów, same legendy plus młode Wilki. Każdy wkłada mega serducho, poświęca swój czas osobisty kosztem rodziny. Boguś , Paweł, Dominik, Marek, no i Pan Darek – Prezes Wolański. Współpraca z nimi jest dla mnie przyjemnością i zabawą. Jeżeli chodzi o rozwój klubu to był to przełom, był pomysł i realizacja. Chodzi mi o rodzinę Orła. To coś czego nie mają inne kluby i na pewno troszeczkę zazdroszczą, gdyż pomaga to bardzo w funkcjonowaniu i promowaniu klubu i partnerów. Nie zdziwię się kiedy będą pojawiać się następne rodzin. Szacunek wielki dla Was!!!!

P.N.: Jakie masz długofalowe plany z piłką nożną, z Orłem? Czy uważasz, że jest jeszcze pole do rozwoju ?

W.B.: Jeżeli chodzi o plany to nie jestem typem człowieka, który planuje coś daleko w przód. Są różne sytuacje w życiu, które mogę zmienić twoją drogę. Jest zdrowie, wiec robię to co lubię. Na razie jestem tu z Wami wszystkimi. Myślę, że w rozwoju klubu pomogłyby grupy młodzieżowe, dzięki którym moglibyśmy zasilać swoje seniorskie szeregi, ale jest to długi i trudny temat, projekt długofalowy.
My pokazaliśmy, że potrafimy się rozwijać, gdy zdrowie dopisuje nigdy nie jest za późno.

P.N.: Jak scharakteryzowałbyś drużynę przez siebie prowadzoną? Jakie są silne, a jakie słabe strony?

W.B.: Mocną stroną drużyny jest jej silny charakter i wielka ambicja, walka do końca w każdym meczu. Pokazało to kilka meczy, które kończyliśmy w 10, przegrywając odwracaliśmy wynik spotkania na naszą korzyść.
Jeżeli chodzi o słabsze strony to ten silny charakter ma czasem wady, emocje powodują, że łapiemy niepotrzebne kartki i wprowadzamy nerwowość w szeregi innych zawodników, co skutkuje chwilową dekoncentracją. Musimy zrozumieć, że kiedy wyeliminujemy takie detale będzie dużo łatwiej nam rywalizować przez 90 minut.
To co moglibyśmy jeszcze poprawić to obecność na treningach. Wiem, że absencja nie wynika z faktu niechęci do trenowania, a z obowiązków nadrzędnych. Ale wiem i wierzę, że na jednym z dwóch treningów w tygodniu będziemy potrafili się zebrać całą grupą i naprawdę przetrenować pewne aspekty gry, które są niezbędne. Wiosna w końcu przyjdzie i myślę że będzie nam z tym łatwiej.

P.N.: Orzeł to….

W.B.: Rodzina.

P.N.: Największy sukces z Orłem…

W.B.: Jesienny wynik drużyny.

P.N.: Największa porażka…

W.B.: Szczerze nie pamiętam takiej. Jeżeli już to ostatni mecz ligowy w Płotach z Pomorzaninem. Niby wynik nie był zły, to cały czas mam obraz i przebieg tego meczu. Nie był najlepszy, ale wierzę, że to już się nie powtórzy..

P.N.: Marzenie z Orłem…

W.B.: A może spełnienie marzeń dla Orzełka.  Dobre oświetlenie połowy boiska i nowe bramki treningowe.

P.N.: IV liga w Łożnicy?

W.B.: Ale to już by musiała być rewolucja. Wiemy jak trudno jest grać i egzystować w okręgówce, czas, pieniądze, treningi, kadra, obiekty. To wszystko musi się zazębiać.

Serdecznie dziękuję za miłą rozmowę.

Paweł Nowakowski

 

Dodaj komentarz