Jestem Mariusz, najbliżsi mówią do mnie Maniek. Do niedawna żyłem pełnią życia, zdobywałem wierzchołki gór, przekraczałem linię półmaratonów, maratonów. 11 listopada 2020 r. zamiast biec w biegu Niepodległości, walczyłem o przetrwanie. Nic nie czułem, nic nie widziałem. Słyszałem jedynie sygnał karetki pogotowia, która przyjechała po mnie…
Minuta po minucie uchodziło ze mnie życie. W szpitalu usłyszałem wypowiedzianą bez wahania diagnozę: CHŁONIAK AGRESYWNY Z KOMÓREK B DLBCL.
Zastosowano chemioterapię, po której choroba była w całkowitej remisji. JESTEM ZDROWY – chciałem krzyczeć, skakać i ogłaszać całemu światu. Nie na długo, po miesiącu nastąpiła wznowa, znów ten sam ból – nie fizyczny, to był ból psychiczny, świadomość nadejścia złego…
Za pierwszym razem nie wiedziałem, co przede mną. Teraz już wiem. I to jest gorsze… Kolejna próba wyleczenia mnie chemioterapią. I znów pudło. Kolejna wznowa! Szansą na moje zdrowie był lek, do którego jednak nie zostałem zakwalifikowany ze względu na aktywny wirus zapalenia wątroby. Znów dostałem kosza od losu…
Gdy traciłem nadzieję, pojawiła się szansa – terapia CAR-T Cell, polegająca na przeprogramowaniu komórek odpornościowych, dzięki czemu mój układ immunologiczny lepiej rozpozna i zwalczy komórki nowotworowe! Terapia ta powszechnie jest stosowana w Stanach Zjednoczonych, w Polsce niestety nie jest refundowana.
Moje życie wyceniono na 1,5 mln zł. Dużo pieniędzy, mało czasu. Sam tego nie udźwignę… Dlatego proszę Was o pomoc – przyjaciół, ludzi dobrej woli, dla których mój los nie jest obojętny. Biegnę w najtrudniejszym i najdłuższym biegu. Proszę, pozwól mi dobiec do mety, na której czeka na mnie szansa na pokonanie nowotworu!
Wszelkie wpłaty dla Mańka można kierować na zbiórkę pod linkiem – kliknij link
Zorganizowane zostały również licytacje charytatywne, z których wszystkie zgromadzone środki przeznaczone zostaną na leczenia Mariusza – kliknij link do licytacji
(red.)