Ponad miesiąc temu złożyłem wszelkie możliwe dokumenty i zapłaciłem stosowne opłaty na wyminę dokumentu Prawa Jazdy w Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego w Goleniowie.  “Wyślemy SMS lub zadzwonimy jak dokument będzie do odbioru, a powinien być za około 10 dni” – usłyszałem od przemiłego urzędnika. Super – myślę sobie , dobra nasza nie będę musiał głowę sobie zawracać i latać do urzędu sprawdzać czy już jest.

Mięło 10 dni, potem 20 . Wiadomości brak. Widocznie jeszcze nie ma pomyślałem, poczekam. No ale minął miesiąc i to z hakiem, pomyślałem zadzwonię zapytam. Dzwonię wczoraj do urzędu. “Tak proszę Pana dokument do odbioru” Urywam się z pracy  ( pracuje w godzinach takich samych jak urząd), zgoda od szefa jest. “Leć załatw póki w firmie trochę luzu” – usłyszałem.  Parę minut jazdy autem i jestem. Myślę sobie – parę minut i wracam, bo odebrać dokument to zwykła formalność od ręki. Wchodzę na piętro pokój 102, dwóch  petentów, przed drzwiami. “Długo Pan czeka” – zagajam do jednego . “No już ładnych parę minut” – pada odpowiedź . Czekamy razem w milczeniu. mija z dziesięć minut. Myślę sobie zajrzę do środka jak idzie obsługa.  Wchodzę, patrzę stanowisko po lewej puste. po prawej siedzi jeden petent. Wychodzę . Wychodzi za chwilę petent co był obsługiwany i słyszę wołanie kolejnej osoby do okienka. W między czasie przez korytarz przemieszcza się urzędniczka z kubkiem . Nic to czekamy. mija kolejnych kilkanaście minut, zaczynamy rozmowy na temat jak się okazało dla mnie niebezpieczny czyli krytykuję i opisuję moje spostrzeżenia, nadmieniając to że mnie nie powiadomiono o odbiorze dokumentu. Oraz o tym, że urzędnicy nie liczą się z tym , że zwykły petent musi się zwalniać z pracy lub brać urlop dla załatwiania sprawy, którą można załatwić w lot. – Głupie gadanie, może i można, ale nie w naszym Urzędzie Powiatowym   .  I kolejny raz przez korytarz przemieszcza się kolejna urzędniczka tym razem z większym szkłem czyli salaterką.  Przychodzi kolejny petent, a potem jeszcze jakaś miła para. Z pokoju na końcu korytarza wychyla się imć urzędniczka z tekstem na ustach – “Panowie tak dyskutujecie, to idę sprawdzić jak pracują moi urzędnicy” UUU powiało – pomyślałem. Ruszyła Panią Dyrektor Wydziału nasza rozmowa. A, że do cicho mówiących nie należę ( przyzwyczajenie po  mieszkaniu ładnych parę lat z przygłuchą babcią), więc zapewne Pani urzędniczka poczuła się urażona. Mija ponad pół godziny, nie wytrzymałem. Wchodzę nadal siedzi petent przy stanowisku po prawej , a po lewej już siedzi jakaś urzędniczka z jakimiś dokumentami w ręku. Więc pytam . Dlaczego Pani nie obsługuje, dlaczego pracuje tylko jedno stanowisko , skoro petenci czekają? –  ‘A co Pan nie widzi, że ja pomagam obsługiwać tego Petenta?’ – No masz – pomyślałem odpowiedź na poczekaniu.. Wychodzę. – “Panie najgorsze jest to że, Oni siedzą tu za nasze i są naszymi pracownikami” – mówi petent, który przyszedł po mnie. Potwierdzam Jego słowa i mówię . “Ma pan absolutną rację. Tylko wie Pan oni kompletnie tego nie rozumieją” Nagle jak by wicher zawiał i wypada ze swojego gabinetu ( być może podsłuchiwała pod drzwiami  – co zresztą głośno nadmieniłem w toku późniejszej na mnie napaści) Dyrektor Wydziału Komunikacji Małgorzata Cembrzyńska  (przynajmniej tak było napisane obok drzwi 🙂 ) – “Ja nie pozwolę aby Pan się tu wydzierał,  a tym bardziej aby Pan mi tu obrażał moich ciężko pracujących urzędników”. Próbuję wyłożyć mój punkt widzenia , ale gdzie tam  nie przegadasz, a tym bardziej nie przekrzyczysz. Dobra mówię idę do Starosty na skargę. O czym z resztą informuję Panią krzyczącą, która daje mi na moje słowa czytelną lekceważącą odpowiedź gdzie ma moje skargi. Dobra mówię idę do Starosty , ale nie po to aby się wykłócać ale żeby upominał urzędnika jak w takiej sytuacji ( być może dla niej byłem furiatem – bo jednak większość petentów boi się urzędników i kuli na samą myśl, że można powiedzieć im co się o nich myśli, a tu trafił się pyskaty). Niestety Starosta był zajęty, a zastępcy nie było. Mięła prawie godzina jak wreszcie po wejściu do okienka po lewej pokój 102 w ciągu dwóch minut przemiła urzędniczka ( rzeczywiście przemiła) dokument mi wydała.

Może czasem w naszych urzędach przydałby się taki porządek jak ten zacytowany we fragmencie filmu, aby niektórzy dyrektorzy wydziałów pojęli co jest ważniejsze. I zamiast siedzieć za drzwiami i nasłuchiwać, kiedy brak rąk do pracy sami wsparli urzędników.

 

 

Fragment serialu “Ranczo” 10 sezon odcinek 118

 

Andrzej Bugajski

 

Inny ciekawy artykuł

W Żółwiej Błoci żmija ukąsiła małe dziecko

Dodaj komentarz