Światem rządzą mali ludzie z wielkimi pieniędzmi i nie jest to żaden skoordynowany „rząd światowy”, tylko draństwo spod ciemnej gwiazdy na czele wielkich korporacji. Kiedy powstawały te giganty, ich szefowie zarabiali dwudziestokrotność tego, co płacili pracownikom. Teraz przyznają sobie uposażenia trzysta razy większe, niż mają ich pracownicy-niewolnicy. Co robią z takimi gigantycznymi pieniędzmi? Powiększać je w nieskończoność, przestało mieć sens.

To w pewnym momencie znudzi każdego, no chyba… chyba, że poczuje się bogiem i zechce świat zniszczyć dla własnego kaprysu. Jaki inny pomysł może mieć mały człowiek z wielkimi pieniędzmi? Czy współcześnie nie ma już ludzi wielkich? Może i są, ale wielki z małymi pieniędzmi mało może.
Jakiś czas temu namawiałam do kupowania polskich produktów oznaczonych kodem 590. Przekonałam się, że nie ma to większego sensu. W moim osiedlowym sklepie, filii sieciówki, żadne jabłko, gruszka, czy śliwka nie są pochodzenia polskiego. Za to ryż owszem. Może ktoś potrafi wskazać gdzie znajdują się w Polsce te pola ryżowe?
Rolnictwo trzeba spisać na straty dla dobra piątki zwierząt; kościoły i pomniki, dla dobrego samopoczucia odrażających babsztyli oraz stojących na straży porządku policjantów, którzy dbają, żeby tym wściekłym babom nikt nie zrobił krzywdy.
Czy w tej sytuacji warto jeszcze coś pisać? Na razie zamierzam dotrwać na posterunku do pięćsetnego felietonu. Wówczas dam sobie i Państwu spokój. Nic bowiem nie wskazuje na to, żeby udało mi się magazyn rozsyłać jak dawniej, z powodu sprawnie działającej elektronicznej, demokratycznej cenzury, a pisać do szuflady już mi się nie chce

 

Pozdrawiam i do następnej soboty,
Małgorzata Todd

 

Strona www autorki http://mtodd.pl

Dodaj komentarz