Goleniów, dn. 31.01.2020 r.
Redakcja Goleniow.net :

Chciałem się odnieść merytorycznie do zaobserwowanych wątpliwości niektórych radnych w sprawie planowanej metody naliczania opłat za śmieci. Sprawa niepotrzebnie się przeciąga tyle miesięcy. Zdumiewające jest to, jak można kwestionować jedyną logiczną i sprawiedliwą metodę, tzn. „od osoby”. Ta metoda zawsze zdecydowanie wygrywała w zorganizowanych konsultacjach społecznych we wszystkich miastach, które się na takowe konsultacje zdecydowały. W naszej gminie z pewnością również byłby taki sam efekt, ponieważ ludzie nie lubią być oszukiwani w tak wyrafinowany sposób, jaki generuje absurdalna metoda naliczania opłat za śmieci w zależności od ilości zużytej wody. Każdy normalny człowiek dostrzega przecież prosty fakt, że ilość wytwarzanych śmieci nie ma absolutnie żadnego związku z wysokością zużycia wody. To, że da się zaobserwować pewną korelację statystyczną między wodą a śmieciami nie oznacza, że dla wygody urzędników można krzywdzić tysiące ludzi. Sam osobiście znam samotnie mieszkającego sąsiada chorego na łuszczycę, który w związku ze swoją chorobą jest zmuszony do codziennych kąpieli leczniczych w wannie (zużywając miesięcznie ok. 15 m3 wody). I gdyby teraz miał dodatkowo płacić za śmieci w zależności od zużycia wody, to przy swojej minimalnej emeryturze jego sytuacja finansowa stałaby się dramatyczna. W podobnej sytuacji mogą być tysiące innych ludzi, którzy są emerytami, więc silą rzeczy mają bardzo niskie dochody. Na pewno taki człowiek zapłaciłby ze swojej emerytury relatywnie więcej za śmieci (cały czas używając wodę tylko we własnym mieszkaniu) niż np. urzędnik, który ma dochody bez porównania wyższe, a dodatkowo przez 1/3 doby zużywa wodę za darmo w miejscu pracy.
Przy rozliczaniu – śmieci „od wody” skorzystałaby zdecydowana mniejszość, a reszta– mieszkańców musiałaby się liczyć ze znaczną podwyżką. Poza tym pomysł z wyliczaniem rachunków za śmieci na podstawie zużytej wody jest w odczuciu ludzi próbą zatuszowania przed mieszkańcami planowanej skali podwyżki. Po takich zmianach niektórzy mogą płacić za śmieci nawet kilka razy więcej niż do tej pory. I tu dodam istotną uwagę: rozmawiając z wieloma ludźmi na ten temat zauważyłem, że łatwiej jest im „przełknąć” nieuchronną podwyżkę w metodzie „od osoby” (z uwagi na skądinąd słuszne proekologiczne wymogi Unii Europejskiej) niż niesprawiedliwe podwyżki wynikające z metody „od wody”, która jest zwyczajnie elementem bubla prawnego, jakim jest w opinii prawników „ustawa śmieciowa”.

Dodatkowo chciałem zwrócić uwagę na bardziej konkretne fakty:

1) Ludzie w naszej gminie nigdy nie byli formalnie odpowiednio wcześniej (chociażby z rocznym wyprzedzeniem) uprzedzeni o tym, że w przyszłości jest możliwa opłata za śmieci w zależności od ilości zużytej wody. Nie byli więc świadomi tego, że ilość zużytej wody w ostatnim roku zostanie wykorzystana do obliczenia zaliczki za śmieci. Nie mieli więc szansy na świadome oszczędzanie w celu minimalizacji ewentualnej opłaty za śmieci. W kilku miastach Polski władze chciały, aby mieszkańcy składali deklaracje na podstawie siedmiomiesięcznego zużycia wody w ubiegłym roku, ale tamtejsze Regionalne Izby Obrachunkowe uchyliły tak sformułowaną uchwałę w całości.
2) Wiele mieszkań w gminie nie ma w ogóle zainstalowanych liczników wody, za którą płacą po prostu ryczałtowo. Wykorzystanie tego ryczałtu do obliczenia opłaty za śmieci jest niezgodne z „ustawą śmieciową”. Natomiast zakładanie w tysiącach takich mieszkań liczników wody wiązałoby się często z dewastacją łazienki lub kuchni, gdzie często rury wodociągowe są schowane w ścianie Kto miałby zatem ponosić koszty wiążącego się z tym remontu? Inna sprawa: Regionalna Izba Obrachunkowa uchyliła również w wielu gminach rozwiązanie, które wymagało założenia pod liczników (np. w ogródkach przydomowych), aby woda zużywana na podlewanie trawników nie wpływała na wysokość opłaty śmieciowej. RIO uznała, że jest to oczywiste przekroczenie delegacji ustawowej, ponieważ rada gminy ma co prawda prawo wybrać metodę i ustalać opłatę, ale nie ma prawa określać wyjątków.
3) Powstaje problem, co zrobić w przypadku, gdy ktoś korzysta z własnej studni. Byłoby wysoce niesprawiedliwe, gdyby ktoś czerpał wodę z własnej studni i nie płaciłby w ogóle za śmieci (mimo, że je wytwarza), a drugi, który by korzystał z miejskiego wodociągu byłby finansowo pokrzywdzony (zwłaszcza, gdy on i jego rodzina Me oszczędzaliby na higienie osobistej). Trudno byłoby zmusić kogoś, kto ma własną studnię i nie jest podłączony do wodociągu z miarodajnym licznikiem wody do płacenia za śmieci. Nawiasem mówiąc, myślę, że liczba takich atrakcyjnych studni wzrosła by lawinowo.
4) Gdybyśmy rozliczali śmieci proporcjonalnie do zużytej wody to jest oczywiste, że natychmiast spadnie zużycie wody wśród mieszkańców. To zaś spowoduje, że cena jednostkowa wody automatycznie wzrośnie, bo koszty ponoszone na wydobycie i dystrybucję wody są stałe. Czyli oczywiste jest, że ogromny skok opłat za śmieci (z powodu powiązania ich z wodą) zostanie spotęgowany dla mieszkańców poprzez dodatkowe podniesienie ceny wody w przyszłości (gdy Wody Polskie nieuchronnie zatwierdzą nową taryfę, aby ratować sytuację). Ale do czasu podniesienia tej ceny wody gmina będzie miała więc zapewniony i niepożądany spory, dodatkowy deficyt również w spółce GWiK. Powstaje pytanie, co w tej sytuacji można zrobić? Myślę, że należy zachować dotychczasowy sposób rozliczania śmieci, tzn. „od osoby” i dopracować z biegiem czasu sposób uszczelnienia opłat za śmieci z wykorzystaniem wszelkich możliwych instytucji, przy jednoczesnym wsparciu dobrych prawników. Ciągle mam bowiem w pamięci to, jak przed laty Burmistrz deklarował, że znajdzie sposób prawny na wszystkich wymigujących się od opłat śmieciowych i zaniżających stan osobowy w gospodarstwie. Oczywiście można założyć, że niezależnie od tego uszczelniania jest społeczne przyzwolenie na podwyżki, aby segregacja śmieci dała szansę przynajmniej naszym dzieciom i wnukom mieszkać w przyjaznym środowisku. Rozsądne podwyżki nie będą tak bardzo bolały, gdy stosowana metoda będzie sprawiedliwa, tzn. „od osoby”.
Dodatkowo Można się zastanowić, czy wystarczająco wysokie są stawki dla nieruchomości niezamieszkałych, czyli wszystkich podmiotów gospodarczych (np. sklepów, lokali gastronomicznych, banków, biur, hoteli, itp.). Stosowną uchwałę regulującą tę sprawę przyjęło już wiele miast w Polsce.
Kończąc swoje uwagi, mam nadzieję, że radni nie zawiodą i nie skrzywdzą swoich wyborców w tej drażliwej sprawie.

Z poważaniem
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

 

OD redakcji

P.S. Listy umieszczamy bez podpisu autora, jeżeli nie ma w treści deklaracji, iż autor wyraża zgodę na publikację danych osobowych

Dodaj komentarz